Wyobraź sobie, że bliska Ci osoba nagle odczuwa ból w klatce piersiowej, robi się blada i oblewa się zimnym potem. Nawet nie posiadając specjalistycznej wiedzy z zakresu medycyny, będziesz w stanie stwierdzić, że dzieje się coś niepokojącego, a być może w Twoich myślach pojawi się także prawdopodobne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji – „to pewnie zawał serca”. Z pewnością będzie zależało Ci na jak najszybszym udzieleniu pomocy – zadzwonisz na numer 112 i będziesz czekać na przyjazd pogotowia ratunkowego, które zabierze Twojego bliskiego do szpitala, by przeprowadzić tam należytą diagnostykę i zastosować odpowiednie leczenie.

Większość z nas jest w stanie rozpoznać, gdy z naszymi ciałami zaczyna dziać się coś niepokojącego. Z reguły reagujemy i poszukujemy pomocy w przypadku nasilonego bólu brzucha, skaleczeń, bólu gardła czy głowy. Gdy złamiemy rękę, udajemy się do szpitala w celu nastawienia lub ustabilizowania złamania. Gdy u naszej babci lekarz diagnozuje zapalenie płuc, z troską odwiedzamy ją w szpitalu. Gdy u naszego taty pomiary ciśnień wskazują za wysokie wartości, przypominamy mu o wizycie u kardiologa i o regularnym braniu leków na nadciśnienie. Są jednak takie problemy zdrowotne, o których powszechna wiedza wciąż jest znikoma i często oparta na krzywdzących stereotypach, których powielanie w efekcie prowadzi do stygmatyzacji, wykluczenia i braku pomocy zmagającym się z owymi trudnościami osobom.

Problemy dotyczące zdrowia psychicznego są najrzadziej podejmowaną przez społeczeństwo tematyką, a gdy ktoś decyduje się na rozmowę, z reguły nie ma ona pozytywnego wydźwięku. Nawet o chorobach dotykających sfer intymnych człowieka w ostatnich latach zaczęto mówić głośniej i z większą odwagą – już coraz mniej osób dziwią wiszące w miastach billboardy mówiące o potrzebie wykonywania cytologii, znajdowane w rozmaitych instytucjach plakaty zapraszające do wykonania mammografii czy profilaktyczne akcje społeczne zachęcające mężczyzn i ich partnerki do badania jąder. Wciąż jednak obszar zaburzeń psychicznych owiany jest niejako tajemnicą i złą sławą, co przyczynia się do cierpienia milionów ludzi. Unikanie rozmów o problemach nie przyczynia się jednak do ich zniknięcia – przeciwnie, zazwyczaj je pogłębia.
Przyczyn opisywanego wyżej stanu rzeczy możemy znaleźć kilka. W świadomości społecznej od kilkudziesięciu lat funkcjonuje uprzedzenie do spraw związanych ze sferą zaburzeń zdrowia psychicznego, które w dużej mierze wypływa z propagowanego przez kulturę popularną obrazu szpitali psychiatrycznych – miejsc ponurych, nieprzyjaznych, w których „pacyfikuje się” pacjentów lekami i stosuje wątpliwe etycznie zabiegi, takie jak lobotomia. Prawdą jest, że przez kilka stuleci psychiatria nie dysponowała narzędziami, które pozwalałyby z dobrym rezultatem poprawiać funkcjonowanie pacjentów, a sami psychiatrzy długo nie byli w stanie podać prawdopodobnych wyjaśnień dotyczących genezy chorób psychicznych, gdyż nie posiadali oni odpowiednich narzędzi badawczych i proponowali terapie, które niechlubnie zapisały się w świadomości zbiorowej. Jednak dzisiejsza psychiatria znacząco różni się od tej pokazywanej w filmowej rzeczywistości, a psychiatrzy są ludźmi dobrze wykształconymi (skończyli takie same studia, jak każdy inny lekarz), rozumiejącymi funkcjonowanie psychiki człowieka, mechanizmy działania leków i umiejącymi dobrać odpowiednią w danym zaburzeniu terapię, która prowadzi do poprawy funkcjonowania pacjenta. Również psycholodzy i psychoterapeuci są specjalistami, których wkład w leczenie zaburzeń zdrowia psychicznego jest nieoceniony – ich działania uzupełniają działania lekarzy psychiatrów.

Jako społeczeństwo cierpimy na przewlekły brak rzetelnej wiedzy dotyczącej zaburzeń zdrowia psychicznego. Wiadome jest, że obawiamy się tego, czego nie znamy – tego, o czym zbyt mało wiemy. Niestety, większość z nas nie miała okazji zdobyć opartej na faktach wiedzy, która pozwoliłaby nam zrozumieć przyczyny, przebieg i proces leczenia zaburzeń psychicznych oraz utwierdzić w przekonaniu, że zaburzenia psychiczne są prawdziwymi chorobami, takimi jak zapalenie płuc, zapalenie wyrostka robaczkowego czy cukrzyca, innymi słowy odchyleniami od normy funkcjonowania organizmu wymagającymi profesjonalnej pomocy lekarskiej. Debata publiczna przez lata omijała kwestie zdrowia psychicznego, nie rozmawiano o nim także w rodzinach czy szkołach, a nawet demonizowano je i twierdzono, że udanie się po pomoc w przypadku zaburzenia psychicznego jest oznaką kary boskiej, słabości lub bycia „prawdziwym świrem”. Trudno więc dziwić się niechęci Polaków do szukania pomocy w przypadku problemów natury psychicznej – wynika to z braku zrozumienia powagi zaburzeń, z niewiedzy dotyczącej tego, jakie objawy wykraczają poza normę i dokąd należałoby udać się w przypadku zachowań niepokojących.

Często bagatelizujemy fakt, że z naszym zdrowiem psychicznym dzieje się coś niepokojącego. Boimy się stygmatyzacji, bycia traktowanym jak obywatel drugiej kategorii, na którego już zawsze patrzeć będzie się przez pryzmat zaburzenia. Boimy i wstydzimy się prosić o pomoc w zakresie zdrowia psychicznego, bo wmawiamy sobie, że to, co przeżywamy, samo minie oraz że trudności przez nas doświadczane nie są na tyle poważne, żeby szukać pomocy. Boimy się konfrontacji z myślą, że nie wszystko w naszym życiu jest poukładane, że nie nad wszystkim mamy kontrolę. Jednak prawdą jest, że zaburzenia zdrowia psychicznego, chociaż tak często przemilczane, nie dotyczą jedynie małej grupy społeczeństwa. Co najmniej jednego zaburzenia psychicznego w ciągu swojego życia doświadcza co czwarty dorosły Polak – a w dobie pandemii statystyki te znacząco rosną. Dla porównania, na cukrzycę choruje w naszym kraju co jedenasty dorosły. Ale czy wstydzilibyśmy się prosić o pomoc w przypadku zachorowania na cukrzycę? Czy ukrywalibyśmy przed bliskimi fakt chodzenia do diabetologa, przyjmowania tabletek na cukrzycę lub insuliny? Dlaczego jedna choroba miałaby być bardziej warta naszej uwagi i zaangażowania w leczenie niż inna? Dlaczego sfera naszej psychiki miałaby być przez nas zaniedbywana, skoro jest nieodłączną częścią naszej natury, ważną tak samo, jak sfera ciała?

Żyjemy w czasach, w których mamy dostęp do sprawdzonych terapii i form pomocy osobom z zaburzeniami psychicznymi. Coraz więcej wiemy o przyczynach i przebiegu tych trudności, potrafimy leczyć je w sposób pozwalający na powrót dotkniętych nimi osób do codziennego, sprawnego funkcjonowania. Strach przed byciem ocenionym przez innych, lęk przed zachorowaniem na jedną z tych „tajemniczych chorób”, niedostateczna wiedza, poczucie wstydu i bycia słabą jednostką często stoją na przeszkodzie uzyskania wykwalifikowanej, niezbędnej pomocy. A przecież zdrowie psychiczne i fizyczne to dwie uzupełniające się sfery naszego życia, które nieustannie przeplatają się i wpływają jedna na drugą. Naprawdę warto więc zadbać o swoją psychikę i pamiętać, że zwrócenie się o pomoc nie jest powodem do wstydu – jest dowodem odwagi i troski o swój dobrostan.